Kriokomora – terapia zimnem | Kuracjusz24.pl
Najpierw jest bardzo zimno. Aż -120 st. C! Ale, o dziwo, nietrudno to znieść. Potem porcja ruchu dla pobudzenia krążenia. Efekt? Niezwykły przypływ energii i młodsza, jędrniejsza skóra. Ale kriokomora daje też wspaniałe rezultaty w leczeniu wielu schorzeń.
Centrum Kształcenia i Rehabilitacji w podwarszawskim Konstancinie. Zbigniew Markiewicz, internista, przeprowadza ze mną wywiad. – Nie ma pani problemów z sercem, niewydolności krążenia czy chorych nerek? – pyta. – Zabieg trwa ok. 3 minut, ale pani zacznie od minuty.
Tam, gdzie zamarza powietrze
Wchodzę do pomieszczenia, w którym znajduje się kriokomora. Niewielka drewniana kabina przypomina saunę. Przebieram się w kostium kąpielowy, zakładam grube skarpety, rękawiczki i czapkę. W tym plażowo-zimowym stroju staję przy schodkach prowadzących do komory. Jeszcze tylko drewniane chodaki, maseczka na twarz i jestem gotowa. – Proszę nasunąć czapkę na uszy. Maseczka musi przylegać do twarzy – mówi fizjoterapeutka Kinga, która obsługuje komputer sterujący komorą i wprowadza pacjentów do środka. Tłumaczy, że w środku muszę oddychać spokojnie, powoli, płytko. – Denerwuje się pani? – pyta. Trochę, ale ciekawość jest silniejsza. Schodzę po schodach oświetlonych barwnymi lampkami. Im niżej, tym więcej białej mgły. Zanurzam się w niej, z bijącym sercem otwieram drzwi i wchodzę. Zgodnie z instrukcją obracam się twarzą do wejścia i zaczynam maszerować w miejscu, lekko przytupując chodakami. Oddycham spokojnie i rozglądam się dookoła. Jest zimno, ale do wytrzymania. Nie czuję tych -120 st.C! Na wszelki wypadek jednak nie dotykam oszronionych ścian (grozi to uszkodzeniem skóry!).
Wyzwolenie energii
Ostry dzwonek ogłasza koniec zabiegu. Tuż po wyjściu z kriokomory dotykam swojej skóry: jest gładka, delikatna. Czuję przyjemne odprężenie, radość i nagły przypływ energii. I pomyśleć, że wystarczyła zaledwie minuta! – Zapraszamy do sali ćwiczeń. Schłodzony organizm musi wrócić do normy, dlatego trzeba się poruszać – tłumaczy Kinga. Kinezyterapia (terapia ruchem) jest koniecznym elementem leczenia zimnem, dlatego posłusznie pedałuję na stacjonarnym rowerze. Lekko, bez wysiłku. Czuję przypływ sił witalnych.
– W każdym z nas są rezerwy energii, która znajduje się w uśpieniu – mówi fizjoterapeutka. – W ekstremalnych warunkach organizm maksymalnie mobilizuje się i uaktywnia. Po wyjściu z kriokomory następuje gwałtowne ukrwienie ciała. Mięśnie są rozluźnione, a stawy bardziej ruchome. Z większą łatwością wykonujemy więc rozmaite ćwiczenia. Ich rodzaj dla każdego dobierany jest indywidualnie, ale zwykle zaczynamy od roweru. Ważne, by ćwiczyć minimum 30 minut. Wzmocnienie stawów i naczyń – Leczenie zimnem zaleca się przy zmianach w obrębie układu ruchu. Zwłaszcza przy zapaleniach stawów, zmianach reumatologicznych, stanach pourazowych, bólach kręgosłupa – mówi Zbigniew Markiewicz. – Zabiegi przyśpieszają rehabilitację. Zimnem leczy się ból i schorzenia neurologiczne, nawet stwardnienie rozsiane. Krioterapia to znakomita gimnastyka dla naczyń krwionośnych, które najpierw się kurczą, a potem rozkurczają. W efekcie stają się mocniejsze, co jest szczególnie ważne przy naczyniach kruchych i pękających, a także przy skłonności do żylaków. Dodatkowo normuje się ciśnienie krwi (najpierw spada, potem podczas wysiłku rośnie, a ostatecznie stabilizuje się). Osoby, które mają wysokie ciśnienie, muszą po gimnastyce ponownie je mierzyć.
Eliksir młodości
Niska temperatura pobudza system immunologiczny (pod warunkiem że po wyjściu z kriokomory porządnie się rozgrzejemy). Terapia zimnem jest więc wskazana dla osób z nawracającymi infekcjami i obniżoną odpornością (nie wolno korzystać z zabiegu w czasie przeziębienia). – Po serii zabiegów, czyli po 15-20 wejściach do komory, następuje rewitalizacja całego organizmu i poprawa wszystkich jego funkcji – dodaje doktor Markiewicz. Wierzę, bo już po jednym rozpiera mnie energia i jakoś pogodniej patrzę na świat. Nic dziwnego. Niska temperatura i wysiłek pobudzają wydzielanie hormonów, m.in. endorfin, zwanych hormonami szczęścia. Dlatego krioterapię zaleca się przy nerwicach, przemęczeniu i w stanach obniżonego nastroju. U mężczyzn wzrasta wydzielanie testosteronu, a u kobiet dolegliwości związane z klimakterium są łagodniejsze. Po serii zabiegów organizm jest oczyszczony i zregenerowany, skóra gładsza, bardziej napięta. Zmniejsza się cellulit, a w połączeniu z właściwą dietą krioterapią można też wspomagać odchudzanie.- To działa jak eliksir młodości. Po prostu młodniejemy! – uśmiecha się Kinga.
Zabieg nie dla każdego
Wskazania: choroby układu ruchu , schorzenia neurologiczne, infekcje dróg oddechowych, otyłość |
Przeciwwskazania: stan po zawale, zaburzenia rytmu serca, przebyte zatory, niewydolność krążenia, nieustabilizowane nadciśnienie tętnicze, choroba nowotworowa, uszkodzenia skóry, uogólniona miażdżyca, ostre schorzenia dróg oddechowych, choroby nerek i pęcherza moczowego, stany gorączkowe, zaburzenia czucia, nadczynność i niewyrównana niedoczynność tarczycy |
Zasady korzystania z kriokomory
-
Najlepsze efekty leczenia zimnem osiąga się, stosując serię zabiegów – minimum 10 do 30 wejść do kriokomory, najlepiej codziennie.
-
Przed każdym wejściem należy zmierzyć tętno i ciśnienie tętnicze krwi.
-
Bezpośrednio przed zabiegiem nie należy brać prysznica ani stosować kremów czy balsamów.
-
Obowiązkowy strój to: kostium kąpielowy (spodenki dla mężczyzn), grube skarpety, rękawiczki, przepaska lub czapka na głowę, maseczka na twarz, chodaki.
-
Nie wolno mieć na sobie biżuterii ani żadnych metalowych elementów.
-
W czasie pobytu w kriokomorze poruszamy się w miejscu. Nie dotykamy ścian. Oddychamy powoli, niezbyt głęboko.
-
Zabieg trwa do 3 minut. Wychodzimy z komory natychmiast po usłyszeniu sygnału dźwiękowego.
Źródło: poradnikzdrowe.pl